Ciao Italia! Ciao Tuscany!

Pomysł na wizytę w kraju uznawanym za kolebkę kolarstwa chodził nam po głowie od dawna. Dlatego też w chwili, gdy pojawiła się taka możliwość nie mieliśmy nawet najmniejszych wątpliwości, że to dobry plan. Chociaż plan w tym przypadku to nienajlepsze określenie gdyż wyjazd był wyjątkowo spontaniczny. Pomysł na urlop pod koniec marca pojawił się nagle. Planowanie trwało krócej niż pakowaniea a jego efekty zmieniały się nawet w trakcie podróży.

IMG_1813

Jako miejsce docelowe w zupełnie przypadkowy sposób wybraliśmy leżące niedaleko Pisy Livorno – miasto portowe w północnej części Toskanii. Po dotarciu na miejsce postanowiliśmy pokręci się po okolicy i wybrać bazę wypadową z dobrym dostępem do morza i gór i w ten oto sposób znaleźliśmy się w… położonym kilkadziesiąt kolometrów dalej Viareggio, a tak na prawdę w przyległej do niego Bargecchii – uroczej miejscowości położonej na zboczy pobliskich gór z przepięknym widokiem na morze. Nie mieliśmy większego problemu ze znalezieniem kwatery ponieważ przed sezonem większość domów stała pusta. 

IMG_1824

Ponieważ plan na wyjazd był bardzo ambitny, a urlop miał być dla nas obozem kolarskim to już od pierwszego dnia zabraliśmy się do roboty. Na rozgrzewkę poszła szosowa trasa wzdłuż wybrzeża przez Viareggio – Camaiore – Marina di Pietrasanta – Marina di Massa – Marina di Carrara – aż do Bocca di Magra i z powrotem. Pierwsza stówka pękła. Perspektywa na kolejne dni jest bardzo dobra!

IMG_0018

Kolejnego dnia ruszyliśmy w zupełnie innym kierunku – postanowiliśmy odwiedzić doskonale znaną wszystkim Pisę. W stronę Pisy pojechaliśmy bocznymi drogami wzdłuż wybrzeża i autostrady, a wróciliśmy przez San Giuliano Terme, Lucca i Massarossa. Trasa krótsza ale za to z kilkoma długimi podjazdami więc było ją czuć w nogach.

IMG_0191

Plan na kolejny dzień był bardzo ambitny – 100 km i ponad 2000 m w górę! Wyruszyliśmy z samego rana przez miejscowości Massa i Carrara do kamieniołomów przy Campocecina. Podjazd wydawał się nie mieć końca. Na szczyt dotarliśmy dopiero po kilku godzinach kręcenia młynkiem ale było warto.

IMG_0211

Ośnieżone szczyty i wielkie kamieniołomy widziane z góry zrobiły na nas ogromne wrażenie! Mimo szybkiego zjazdu w dół nie udało się wrócić do domu przed zmrokiem. Po powrocie padliśmy ze zmęczenia bo trasa okazała się trochę dłuższa i wyższa – 130 km i w sumie ponad 3000 m w górę, w tym ścianka na ostatnich 2 km! 😉 Kolejny dzień mógł wyglądać tylko w jeden sposób – pizza i lody we Viareggio z krótkim rozjazdem wzdłuż wybrzeża czyli 40-kilometrowe bajabongo. 😉

IMG_0268

Dzień później zaplanowaliśmy rowerową wizytę w położonej niedaleko Pisy miejscowości Cascina dopuszczając się po drodze kilku drobnych aktów nieszkodliwego wandalizmu – czyli malowaniu ulic na cześć Kwiatka. Część z Was zapewne już kojarzy dlaczego. Tak, tam miał miejsce finisz jednego z etapów tegorocznego Tirreno – Adriatico na którym Michał Kwiatkowski dzielnie walczył o wysokie pozycje. Wprawdzie przejazd grupy to tylko ułamek sekundy, ale emocje i atmosfera na finiszu nie do opisania. Tym bardziej, że Kwiato po raz kolejny podczas tego wyścigu zakładał białą koszulkę lidera klasyfikacji młodzieżowej! Jeśli będziecie mieć okazję odwiedzić wyścig tej rangi w kraju z długą kolarską tradycją to polecam! Od Włochów możemy się uczyć nie tylko bezstresowego podejścia do życia ale przede wszystkim przeżywania kolerskich emocji! Sam jestem ciekawy co się tam dzieje podczas Giro!

IMG_0298

Wizyta w Cascinie to nie tylko Tirreno – Adriatico. Na wyścigu spotkaliśmy jednego z najbardziej znanych włoskich designerów – Nicola Sacchini, który razem ze swoim bratem Davide prowadzą studio Sakart Design. Podczas wizyty w studio braci Sacchini zobaczyliśmy kawał dobrego rzemiosła i sztuki  projektowania – od owiewk i kasków motocyklowych po… customowe ramy rowerowe. Jeśli kiedykolwiek przerzucę się na szosę to chcę, żeby była malowana przez ekipę z Sakart Design!

IMG_0522

Podczas ostatniej długiej wycieczki zdecydowaliśmy się na dojazd samochodem. Pojechaliśmy w okolice Sieny pokręcić po gładkich toskańskich asfaltach i podziwiać znane z pocztówek widoki.

IMG_0259

Niestety jak każdy urlop i ten dobiegł końca. Do domu przywieżliśmy setki zdjęć, prawie tysiąć kolemtrów w nogach i przede wszystkim nowe znajomości z zajaranymi rowerowo ludźmi. Jak tylko czas pozwoli to ponownie odwiedzimy Toskanię bo to miejsce do którego chce się wracać.